– Jest pan aresztowany.
Człowiek myślał, że się przesłyszał. Uśmiechnął się do pracownika Straży Granicznej, jednak mężczyzna był odporny na jego urok. Mundurowy powtórzył po angielsku:
– Jest pan aresztowany.
Człowiek poczuł, że się czerwieni. Postanowił wyjaśnić, że przyjechał do Cagliari na krótki urlop, który właśnie się skończył.
– Chcę tylko wrócić do domu. Mój Kot na mnie czeka! – powiedział i złapał za plecak. W tym momencie pies strażnika zaczął szczekać.
Dwóch mężczyzn powaliło Człowieka na ziemię. Skuli turyście ręce za plecami, zanim zdążył zareagować.
– Ale za co?! – zapytał.
– Za to. – Strażnik wyciągnął worek z białym proszkiem z plecaka Człowieka i zamachał mu nim przed oczami.
Minęły dwie godziny, zanim prawnik zjawił się w pokoju, w którym strażnicy zamknęli Człowieka. Adwokat był tak zajęty pisaniem maila na telefonie, że zapomniał się przedstawić.
– Niech pan lepiej nie kłamie – zalecił, stukając w ekran komórki. – Wtedy szybciej pójdzie.
Człowiek otworzył usta, żeby zapytać, o co chodzi, jednak w tym momencie do pokoju weszły dwie policjantki.
– Czy to pański plecak? – zapytała jedna z nich.
– Tak – odpowiedział Człowiek.
– Czy pan wie, że popełnił pan przestępstwo?
– Jakie znowu przestępstwo? – Człowiek podniósł głos, jednak zobaczył, że nie spodobało się to kobietom. Odchrząknął i zapytał trochę łagodniej: – Czy mogą mi panie wyjaśnić, co się dzieje?
Policjantki milczały, więc Człowiek postanowił kontynuować:
– Przyjechałem tutaj na kilka dni. Najpierw zwiedziłem Cagliari, a później wybrałem się do Iglesias. Mogę nawet pokazać zdjęcia.
– To nie będzie koniecznie – powiedziała jedna z kobiet.
Człowiek wzruszył ramionami i dodał:
– Ostatni dzień spędziłem na plaży niedaleko Villasimius.
– Wystarczy – odezwał się prawnik i nachylił się do Człowieka. – Sam pan sobie wbił gwóźdź do trumny.
– Jest pan aresztowany za kradzież piasku z plaży – powiedziała policjantka.
– Piasku?! – Człowiek nie krył zdziwienia.
– Lokalne prawo zakazuje wywozu piasku z Sardynii – wyjaśnił adwokat, którego nudziła ta rozmowa.
– Ale ja o tym nie wiedziałem! Wziąłem tylko trochę. – Człowiek zaczerpnął powietrza. – To miał być prezent dla mojego Kota!
Prawnik przewrócił oczami i westchnął głośno. Nie miał ochoty pracować, jednak po chwili odezwał się do policjantek i w pokoju zrobiło się naprawdę gorąco. Mężczyzna przekrzykiwał się z kobietami po włosku, aż w końcu powiedział do Człowieka:
– Niech pan przeprosi i powie, że nigdy więcej tego nie zrobi.
Człowiek wykonał polecenie, po czym jedna z policjantek rozkuła go i oddała plecak.
– Proszę już iść, chyba że chce pan spóźnić się na samolot – powiedziała.
Człowiek zerwał się z krzesła i wyszedł z pokoju. Na korytarzu czekali strażnicy z psem, który ponownie zaczął ujadać na widok turysty.
– O co mu chodzi? – zapytała policjantka. – Przecież skonfiskowaliśmy piasek.
– Może czuje Kota? – zasugerował Człowiek.
– A, tak, faktycznie. Wspominał pan o nim. – Kobieta odprawiła mężczyznę machnięciem ręki.
Człowiek przeprosił jeszcze raz i skierował się w stronę bramki. Zanim odszedł, spojrzał psu prosto w oczy. Przyznał w myślach, że zwierzak ma nosa. W końcu Człowiek schował w majtkach drugi worek z proszkiem bielszym niż sardyńskie plaże.