Ostatnie wpisy

March 29, 2021

Krew z nieba

March 27, 2021

Łzy nimfy

March 27, 2021

Białe wakacje

Łzy nimfy

Mirya zatkała usta ręką i wstrzymała oddech. Wiedziała, że nie może wydać z siebie żadnego dźwięku.

Nadszedł czas najkrótszej nocy w roku. Dla nimf była to walka o życie. Przybierały ludzką postać i wychodziły z rzek. Robiły wszystko, żeby przetrwać. Wspinały się na korony drzew, chowały w dołach, leżały na polanie wśród wysokich grzybów.

Jednak on zawsze zwyciężał. Potwór bez imienia. Większy od niedźwiedzia. O włosach koloru księżyca. Przychodził i łapał jedną z nimf, a następnie zasiadał do uczty.

Najpierw łamał nogi. Kość po kości. Potem wyrywał włosy, a poranioną skórę głowy nacierał bluszczem. W końcu rozpruwał brzuch i rozgrzanym do czerwoności nożem przypalał jelita.

Pojmana nimfa nie miała szans. Przeżywała katusze i płakała coraz głośniej, a po jej policzkach spływały błękitne łzy. Potwór łapał je wszystkie do małego flakonika, a następnie wypijał zawartość. Dzięki temu z roku na rok rósł w siłę.

Schowane w ciemności nimfy słyszały skowyt rozdzieranej siostry, jednak nie mogły nic zrobić. Bały się, że i je to spotka. Wolały przeczekać, aż słońce pojawi się na niebie, a one rozpuszczą się i wrócą do swojego domu.

Tym razem miało być inaczej. Tym razem nimfy miały plan. Tym razem Mirya miała się poświęcić.

Wstała i krzyknęła ile sił w płucach:

– Tu jestem!

Potwór poruszył nozdrzami. Poczuł strach. Dużo strachu. Puścił się pędem. Doskonale wiedział, gdzie znajduje się jego ofiara. Był coraz bliżej, a ona nawet nie drgnęła.

Zobaczył ją. Stała pośrodku polany pełnej zielonych grzybów. Potwór zatrzymał się i zarżał. Chciał ją przestraszyć.

Wtedy nimfa zrobiła coś, czego się nie spodziewał. Zaczęła biec w jego stronę. Z każdym susem coraz szybciej. Potwór zaparł się nogami i przygotował do ataku. Podniósł ręce ku niebu i jeszcze raz zaryczał, aż zadrżała ziemia.

Mirya wiedziała, że ma tylko jedną szansę. Przyspieszyła i gdy znalazła się w zasięgu bestii, odskoczyła w bok. Zdezorientowany potwór odwrócił się, zakołysał i runął na ziemię. Nimfa podbiegła do niego i posypała twarz pyłkiem z grzybów.

Stwór zaskomlał. Paliło go tak, że miał ochotę wydrapać sobie oczy. Po chwili podniósł się i powąchał powietrze. Złapał trop, rozjuszył się i wystartował. Czuł, jak w jego żyłach bulgocze czarna krew. Rozpalała go od wewnątrz i dodawała siły.

– Tu jestem! – krzyknęła znowu nimfa.

Stała na brzegu rzeki. Czekała na potwora, który nadciągał i sapał coraz głośniej.

Teraz albo nigdy – pomyślała Mirya i przygotowała się na najgorsze.

Stwór napiął mięśnie i skoczył. Mirya wiedziała, że jej nie widzi i wykorzystała okazję. Kucnęła i kiedy potwór przelatywał nad nią, uderzyła go mocno w brzuch. Wpadł prosto do rzeki. Zanim zdążył się podnieść, pozostałe nimfy nadbiegły z ukrycia. Trzymały w rękach kamienie i ostre gałęzie.

Zaatakowały jednocześnie.

Po jednym uderzeniu za każdą wypłakaną łzę.

Po jednym ukłuciu za każdą zabitą siostrę.

Potwór miotał się i wył z bólu. Kiedy tylko udało mu się złapać którąś z nimf, jej siostry rzucały się z pomocą i atakowały jeszcze mocniej.

W końcu stwór się poddał. Przyjmował kolejne ciosy i nie stawiał oporu. Gdy jeszcze tliło się w nim życie, Mirya weszła do rzeki.

Dzierżyła w ręce ten sam nóż, którym potwór torturował jej siostry.

– Już żadna z nas nie zapłacze – powiedziała i jednym ruchem podcięła bestii gardło, a wodę wypełniła krew czarniejsza niż smoła.